Laureat w konkursie portalu i wydawnictwa OFICYNKA

Wojciech Kowalski

KWIATY DLA ZMARŁYCH

15 lipiec

- Zaraz powinni tu być - zapiszczała blond piękność do komórki, wpatrując się jednocześnie w ekran laptopa. Oglądała stronę internetową, na której co dziesięć minut ukazywał się aktualny obraz ulicy przy krakowskich Plantach oraz widocznego na pierwszym planie balkonu na piętrze zaniedbanej kamienicy wyłożonego popękanymi płytkami, oświetlonego teraz blaskiem lampy z wnętrza mieszkania.
- Kurde, komp mi wolno działa.- poskarżyła się koleżanka. - Mówili że się tu umówią?
- Tak. Sama to podsunęłam Basi. Ona nie wie, że w to miejsce skierowana jest kamera!
Zerknęła na zegarek. Wskazywał 20:15.
- Ok. Już! - powiedziała, odświeżając witrynę ze zdjęciem.
- Sąą!- zawyła na widok pary, która pojawiła się blisko latarni. Jednak zamilkła, gdy jej wzrok przyciągnęła ciemna sylwetka, która ukazała się na balkonie. Gdy zrozumiała, na co patrzy, zasłoniła usta dłonią. Kilka sekund później usłyszała w komórce zduszony okrzyk przyjaciółki. Bez słowa rozłączyła się i wystukała 112. Nie wiedziała, że dla człowieka na zdjęciu jest już za późno.

* * *

Znowu znalazł się w tym pokoju. To samo rozbite okno i dywan przesiąknięty brunatną krwią. Nagle zdał sobie sprawę, że stoi na nim bosymi stopami. Z okrzykiem zdziwienia próbował zeskoczyć, ale wtedy dotarło do niego, że nie może się ruszyć. Nagle poczuł, iż cały się kurczy, by w końcu bezwładnie upaść na ziemię. Bezradnie patrzył, jak wokół niego powstaje kredowobiały obrys sylwetki.
Doktor Derski krzyknął i obudził się. Nadal siedział przy stole w sali konferencyjnej na posterunku policji. Przetarł oczy i spojrzał na zegar na ścianie.
- Dwudziesta trzydzieści - mruknął, ziewając. Wypił łyk wystygniętej kawy i rozmasował skronie. Oto efekt szesnastu godzin intensywnej pracy. Odkąd dostał telefon od prowadzącego tę sprawę komisarza Kordyńskiego z prośbą o pomoc w śledztwie, bez wytchnienia analizował dowody, poszukując wspólnych punktów pomiędzy dwoma zabójstwami w nadziei, iż doprowadzą go one do tego, kto je popełnił. Aby opracować profil sprawcy, należało odpowiednio zinterpretować wszystkie dostępne elementy układanki. Ale najpierw musiał je dostrzec.
Ziewnął i skierował się z powrotem do wielkiej tablicy ze zdjęciami z miejsc zbrodni.
Pierwsze oznaczone datą "9 lipca" przedstawiało znalezionego w szklarni na obrzeżach Krakowa pięćdziesięcioletniego mężczyznę leżącego na plecach z wieloma ranami kłutymi brzucha. Był to agent nieruchomości.
Drugą ofiarą była kobieta. Trzydzieści osiem lat. Blondynka. Pracowała jako sprzedawczyni w sklepie odzieżowym. Zginęła w ten sam sposób. Rankiem trzynastego lipca znaleziono ją na boisku zamkniętej na czas remontu szkoły podstawowej. Badania zwłok wykazały, iż nie żyła już od kilkunastu godzin.
Darski powtórzył w pamięci to, co przekazał mu Kordyński. Komisarz podejrzewał, iż zabójstwa miały wiele cech wspólnych. Ale potrzeba było wiedzy Darskiego, by dostrzec drobiazg, który mógł być tylko podpisem zabójcy, rozwiewającym wszelkie wątpliwości co do relacji między obydwoma wydarzeniami.
Patrząc na czas pomiędzy morderstwami, psycholog obawiał się, że to jeszcze nie koniec.
Drzwi otwarły się z hukiem i do pokoju wbiegł młody aspirant.
- Komisarz Kordyński pana wzywa. Znowu zaatakował! - zawołał z przejęciem.
Darski bez słowa wybiegł z sali. Szybko przebył korytarz.
W gabinecie powitało go wiele osób skupionych przy panoramicznym ekranie komputera.
Napotkał spojrzenie Kordyńskiego.
- Zostawił kwiat? - zapytał od razu. Komisarz skinął głową z powagą.
- Przy zwłokach. Tak jak mówiłeś.
Darski podszedł do monitora. Kilka osób ustąpiło mu, patrząc na niego z zaciekawieniem.
Na ekranie widniał szereg zdjęć, ukazujących to samo miejsce w kilkuminutowych odstępach.
Balkon starej kamienicy był dobrze widoczny. Na zdjęciu z 20:05 Darski był w stanie rozróżnić szczegóły popękanego spiralnego wzoru na płytkach tarasu. Informatyk powiększył zdjęcie o dziesięć minut późniejsze- teraz balkon pokrywała szeroka plama krwi wydobywająca się z korpusu. Darski zmarszczył brwi - ofiara leżała twarzą do ziemi. To nie zgadzało się z dotychczasowym wzorem. Po chwili poprosił o powiększenie następnego zdjęcia. Teraz ofiara leżała na plecach.
- Patrzcie! Odwrócił ofiarę twarzą do góry. To musi mieć dla niego ogromne znaczenie, by patrzyła w górę.- powiedział.
Kordyński końcówką ołówka wskazał fragment do powiększenia. Po powiększeniu na widocznym rogu biurka ukazał się biały, papierowy kwiat wykonany techniką origami.
- Mam cię.- szepnął Darski.
- No i co?- z tyłu odezwał się kpiący głos podkomisarza Targały, jedynego, który uważał włączenie profilera do śledztwa za stratę czasu.- Kwiatek origami. Jestem porażony. Co to oznacza? Że mamy przeszukać wszystkie wietnamskie knajpki w mieście?
Darski podwinął rękawy koszuli, jakby szykował się do bójki. Był jednak spokojny. Wiedział już prawie wszystko, a w każdym razie dostatecznie dużo, by stawić czoła adwersarzowi.
- Po pierwsze, sztuka origami pochodzi z Chin, a rozwinięta została w Japonii, więc byłaby do strata czasu. Jednak jest ważniejszy szczegół- to origami nie przedstawia byle jakiego kwiatu. To asphodelus, śródziemnomorski kwiat znany również jako złotogłów. W kulturze greckiej uważany był za roślinę należącą do Hadesu, krainy umarłych. Dlatego sadzono go na grobach, a w poeci pisali, że po asfodelowych łąkach przechadzali się zmarli. Nie wybrał tego kwiatu przez przypadek, a to już coś nam o nim mówi.
- Czyli urządził im pogrzeb. Pięknie.- Targała skwitował znudzonym głosem.
Pogrzeb... to słowo poruszyło kolejną strunę w umyśle Darskiego. Jeśli każda czynność zabójcy miała znaczenie, to tak samo było też z tym szczegółem. Coś pamiętał z ksiązki o kulturach starożytnych, ale musiał się upewnić. I wiedział, kto mu w tym pomoże. Jeszcze tylko kilka faktów.

* * *

Stanął na balkonie i popatrzył w kamerę internetową przytwierdzoną kilka metrów dalej. Wiedział, że serwis ze aktualizowanym zdjęciem został na jakiś czas wyłączony celem ograniczenia liczby odbiorców.
Popatrzył na sylwetkę ciała odwzorowaną na balkonie. Potem podniósł oczy. Nad sobą miał nieskończoną czerń nieboskłonu.
Z tyłu dobiegał go głos Targały.
- Ofiarą był Wiktor Luwański, handlarz antykami. Sześćdziesiąt lat, samotny.
Darski zbliżył się do biurka, na którym zabezpieczono origami.
- Myślisz, że znajdziemy jakieś odciski palców? - zapytał Targała, na rozkaz Kordyńskiego starający się ukryć niechęć w głosie.
- Nie sądzę. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych kwiatów. On jest na to zbyt dokładny. Zwróć uwagę na precyzję, z jaką ułożył origami. To wymaga cierpliwości. Stara się nie pozostawić po sobie żadnych śladów.
Jeszcze raz popatrzył w niebo.
Następnego dnia o dziesiątej zrobił to samo w szklarni.
- Szyba nad głową denata została rozbita.- zauważył.
- Ooo- Targała wyraźnie starał się mu dopiec. - Zawiadomię media. Dajże spokój, przecież grad padał niedawno.
- Może. - rzucił z roztargnieniem. - Pojedziemy w jeszcze jedno miejsce, zgoda?
- A mam jakiś wybór? - odburknął Targała. Darski uśmiechnął się lekko, czekając na połączenie z Kordyńskim.

* * *

Stary antropolog, profesor Andrzej Pieniawski, słuchał uważnie pytań Darskiego. Potem splótł dłonie i zaczął odpowiadać.
- Tak. Wpływy kultury egipskiej na grecką są szeroko dyskutowane we współczesnej nauce.
Dotyczy to również rytuałów pogrzebowych. Egipcjanie wierzyli, iż dusza zmarłego łączy się z barką Ra - boga Słońca, w czasie jego podróży po nieboskłonie. Dlatego też budowniczowie piramid starali się ułatwiać duszom swoich władców podróż w zaświaty, poprzez budowanie szybów w ich grobowcach. Najlepszym przykładem jest Wielka Piramida w Gizie...
- Takie miasto w Egipcie - rzucił Darski do Targały, który utkwił w nim nienawistne spojrzenie. Tymczasem profesor kontynuował- A na sufitach komór grobowych malowano gwiazdy, by tylko dusza miała cały czas kontakt z bezkresem. W Grecji z podobnym sposobem myślenia spotykamy się w tajemniczych tekstach jeszcze z okresu archaicznego. Świadectwem są pierwsze, szczątkowo zachowane poematy metafizyczne oraz tabliczki orfickie. Pokażę wam zdjęcia ze starej książki, ukazujące malowidła z Tesalii opisujące podróż duszy zmarłego. - Powiedział, ze stęknięciem wstając z fotela. Ruszył przez pokój pełen masek afrykańskich ludów oraz innych artefaktów zgromadzonych podczas swoich licznych podróży. Przez chwilę szukał książki na półce, uginającej się pod ciężarem publikacji - To jedyny egzemplarz w Polsce. Do tej pory pokazywałem go tylko jednej osobie. Nie tak dawno, nota bene. Nikt inny się tym nie interesuje. A, znalazłem!
Kartkował książkę. Nagle pobladł i jęknął.
- Te strony zostały wyrwane! Nie zwróciłem wcześniej uwagi!
Targała i Darski jednocześnie powstali z foteli. Bo w chwili, kiedy profesor otwarł starą książkę, spomiędzy stron wypadło origami w kształcie kwiatu asfodela...

* * *

Samochody policyjne zablokowały dojazd pod blokiem tuż przy brzegu Wisły.
Policjanci wypadli z samochodów i pomknęli do mieszkania na piętrze.
Targała i Darski zostali z tyłu. Podkomisarz szykował broń i obserwował okna.
- Czyli wszystkie ofiary uczęszczały na wykłady o kulturach starożytnych? - zapytał znowu.
- Tak. Zabójca również. Dlatego je sobie upatrzył. Zachowywał trzydniowy interwał pomiędzy zabójstwami, zabijał w różnych częściach miasta, planował wszystko ze szczegółami. Taki był jego modus operandi.
- Ale, cholera, czemu?
Nagle Darski wskazał na coś ręką. Ujrzeli człowieka wyskakującego z balkonu na pierwszym piętrze i lądującego w krzakach.
- Stój! Policja! - krzyknął Targała.
Jednak podejrzany szybko pobiegł nad brzeg rzeki. Pognali za nim.
- Trzymaj się z tyłu - zawołał policjant do Darskiego, wyszarpując broń z kabury. Po kilku ostrzeżeniach postrzelił ściganego w nogę. Podejrzany zawył. Odwrócił się, jęcząc.
- Za co, Hadesie, Persefono? Zapewniałem im kolejne wcielenia! Orfeuszu!
- Idee fixe- mruknął Darski.
- W sensie, że mu odbiło? - Targała rzucił mu szybkie spojrzenie. Darski gestem nakazał mu milczenie.
Zabójca powoli zbliżał się do mostu na Wisle. Drżącą, zakrwawioną ręką wyciągnął coś z kieszeni. Darski nie musiał nawet patrzeć, by wiedzieć, że jest to biały kwiat z origami. Wypuścił go z ręki. Asfodel wpadł do rzeki, a po chwili utonął, przesiąknięty wodą i krwią.
Wpatrzony w nocne niebo, zabójca przechylił się do tyłu i wypadł przez barierkę.


:: Jak odczytać fałszywe dokumenty i numery VIN
:: DISCOVERY - Zbrodnie, które wstrząsnęły światem
:: Człowiek z Maree
:: Tajemnica Gatton
:: Tutoriale kryminalistyczne

:: NOWE! Puzzle

:: Przygody detektywa Maxa

:: Quiz
:: VIII Edycja Konkursu Wiedzy Kryminalistycznej im. prof. Brunona Hołysta
:: Test wiedzy o historii medycyny
:: Test wiedzy o kryminalistyce i medycynie sądowej
:: Układanka
:: Zagadki kryminalne

"Mnóstwo ludzi istneje, ale takich co naprawdę żyją można wskazać palcem" - F.Chwalibóg


GALIEL@WEBGROUP 2005